czwartek, 28 czerwca 2012

Mercedes O405 na przekładkę kół i drugi taki sam ale na pourywane śruby mocowania skrzyni biegów na poduszkach. Ażeby przełożyć koła z Heulieza do Mesia potrzebne są specjalne podkładki, ja już kiedyś w poprzedniej firmie kupowałem takowe w serwisie solarisa i zakładaliśmy je do neoplana K4016, do merca też przypasowały. Gorzej było ze śrubami w mocowaniach poduszek skrzyni, bo po pierwsze primo skrzynia waży kilkaset kilo i nie łatwo ją podlewarować odpowiednio, to na dodatek łebki śrub sie urwały a gwinty zostały w skrzyni, ale kumpel spawacz przyspawał nakrętki do nich wykręcił i git :), jeszcze zostało tylko wyczyścić gwinty dać nowe śruby, pach pach i jazda autobus gotowy

środa, 27 czerwca 2012

a ja dzisiaj w sumie tylko nasmarowałem zawieszenie w O 405 i przesmarowałem drzwi w ciacciamalis, no i pojechałem do serwisu solarisa po podkładki pod nakrętki kół do O405. Po powrocie do domu pojechałem Audi do elektronika celem zestrojenia cb - radia z anteną które nawiasem mówiąc udało mi się kupić za jedyne 50 zł plus 50 zł za naprawę cb (przepalony układ zasilania przez poprzedniego właściciela). Po powrocie do domu zamontowałem cb na stałe w audi, co by mi nie przeszkadzało w zaciąganiu ręcznego.

wtorek, 26 czerwca 2012

nie tylko samochody

Laba i wcześniejsze wyjście do domu było dziś u mnie w pracy, pomijając kilka drobnych usterek, które usunąłem na momencie, za to w domu wziąłem się za rozmontowanie lapka Dell D630 i wyczyszczenie wentylatora procka. No i dostałem telefon od pani M. i dowiedziałem się że zepsuło się jej auto a dokładniej chyba akumulator dożywa kresu swoich dni, no ale chyba w ten piątek to nie pojadę tylko na karaoke, ale zabiorę mój sprzęt i wezmę się za czerwoną strzałę

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Od rana miałem misję, musiałem gibać 37 kilometrów za oborniki wlkp bo akus się zepsuł w iveco, a potem były jakieś żaróweczki no i na fajrant cinkuś z nieodpalającym silnikiem, okazało się że sparciały przewody w kablu czujnika położenia wału korbowego, dowiedziałem się o tym w ciągu 10 minut, koledzy by dochodzili do tego w parę godzin ale nie każdy jest elektrykiem i nie każdy naprawiał czujniki w oplach w przeszłości (ta sama usterka) klient wykasowany 40 zł, a kiedys jak mu sie zepsuje ten czujnik to kupi nowy za 60 zeta i gitara.

sobota, 23 czerwca 2012

Tym razem nie napisze o autobusach, bo dzis spędziłem dzień w bardzo miłym towarzystwie Magdaleny, Maciusia i Mateuszka, pomijając szczegóły, bo to moja prywatna sprawa :) W sumie to była randka w ciemno i jestem pozytywnie zaskoczony Magda bardzo mi się spodobała, nie tylko z wyglądu ale również jej charakter, optymistyczny sposób bycia, głos i oczywiście. Stwierdzam że uwielbiam towarzystwo pani M. i czekam na kolejne okazje do spotkania. Bydgoszcz okazał się być ładnym, schludnym miastem ze sporą ilością zieleni, cieszę się że nie spotkaliśmy się w Żninie bo tam po prostu nic ni ma :)

piątek, 22 czerwca 2012

I znów dzień iveco, tym razem miałem irisbusa, w którym rozładowywał się akus. Najpierw pomyślałem sobie - sklejony przekaźnik albo zwara na kablach ale przekaźniki powyjmowałem, a na silniku nadal było napięcie pomimo wyjęcia kluczyka ze stacyjki. Więc mówie do kolegi dzwoń do serwisu niech elektryk mi powie z czego zasilany jest silnik, zadzwonił okazało sie ze electrika ni ma ale bedzie za 30 min, wiec dzwonimy znow za pół godziny i uslyszelismy ze mamy zadzwonic za kwadrans. W międzyczasie cos mnie tknęło i zabrałem sie za wyjęcie skrzynki bezpiecznikowej, no i po odłączeniu jednej z wtyczek problem zniknął. Także mówie sobie - albo zwarcie w skrzynce albo cos podaje napiecie na te bezpieczniki wtedy gdy go nie powinno tam byc, ale mamy takich aut 5 sztuk wiec łapie klucze i lece wykręcić skrzynkę z innego, to co pierwsze zauważyłem to to napis w środku - na tej z zepsutego auta - Bifuel, a na tej z dobrego - Euro 5. Wiem że Bifuel znaczy dwa rodzaje paliwa a nasze irisbusy są napędzane na ON a nie na gaz  LPG, więc mówię do kolegi - no to dupa bedzie trzeba wyłączać aku na noc co by sie nie rozładowywał, ale na końcu jak już zamontowałem wszystko na miejscu to mówię sobie - te dwie skrzynki różniły sie tylko tym jednym 20 amperowym bezpiecznikiem i tą jedną wolną kostką w skrzynce bifuel, więc wyjąłem bezpiecznik i jak ręką odjął - auto naprawione, 2 sekundy roboty. Ale kto wiedział że fabryka iveco włoży z braku laku skrzynkę z bezpiecznikami od innego typu silnika. W sumie nie jestem zaskoczony bo to tylko IVECO. Powiedzonko kierowców tirów głosi - ino daleko od Renault i Iveco.
A poza tym dzien w pracy umilał mi głos Magdaleny :)

czwartek, 21 czerwca 2012

dzis od rana na kanale stała polówka, ale sie za nią nie zabrałem od razu bo mieliśmy wyjazd na awarię do Obornik; akumulator w minibusie się wyczerpał jakimś mistycznym nie wytłumaczalnym sposobem i odpaliliśmy go z kabli rozruchowych, a potem była setra na bijące koło tylne - kumple stwierdzili że trza wymienić podkładki centrujące śrub, a ja w między czasie coś tam porobiłem, żaróweczki i inne takie tam, popisałem smsy i zadzwoniłem do takiej jednej wyjątkowej dziewczyny o imieniu Magda, a potem zamontowałem półośkę napędową po wyprostowaniu przez tokarza, ale na fajrant jeszcze wpadło mi do głowy żeby sprawdzić poziom oleju w skrzyni biegów no i okazało się że to nie takie proste bo za mało czasu a się spieszyłem no i jeszcze kumple mi zastawili auto autobusem bez koła (przebite i zawiezione do wulkanizacji) tak że pojechałem do domu poltkiem chłopaka siory a on później polówką.

wtorek, 19 czerwca 2012

W pracymiałem dzień Iveco; w 4 sztukach Kapen musiałem poprawić mocowania bocznych tablic Pixelowskich, a należy podkreślić że są to kilkumiesięczne nowe Busy, ale takie usterki to standard bo to Iveco. Ponadto pomogłem troche kolegom przy Lagunie (tylna belka), okazało się ze ustawienie wysokości zawieszenia z tyłu jest dziecinnie proste.Pod fajrant naprawiłem zamek w klapie tylnej Polówki, nakleiliśmy boczne listwy ochronne na drzwi i jazda do domu. Pozostanie tylko dać auto na zbieżność i wyprostować półoś napędową, a potem tylko lac zupę i jeździć.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Lajtowo minął dzionek, kierunkowskazy w Setrze naprawiłem, alternator w solarisie, pomogłem kolegom złożyć tylny zawias w lagunie 1, ale bedzie poprawka bo belka nie jest na sprężynach śrubowych tylko na drążkach skrętnych z wielowypustami na końcach i trzeba wiedzieć ja to poskładać żeby tył nie był za nisko, a kumplom nie uśmiecha się wyciąganie belki z auta, no i musimy znaleźć metodę na zrobienie tego na samochodzie.

niedziela, 17 czerwca 2012

Koniec pracowitego weekendu, oczywiście chodzi o VW. Zrobiliśmy Polóweczkę a w międzyczasie półóweczkę Wyborowej. Auto pomalowane, złożone, do posprzątania, niewielkich poprawek. Do zrobienia geometria zawieszenia przedniego, zamek klapy tylnej. Ojciec będzie jeździł teraz swoim a ja odzyskam moją zieloną damę.
A poniżej wklejam  wedle życzenia Magdy :) zdjęcia polówki przed remontem:


piątek, 15 czerwca 2012

Witam wszystkich. Dziś od rana walczyłem z blachówą w polówce, bo została od wczoraj na kanale :), także z doskoku  w czasie pracy mogłem przy niej dłubać z kolegą, i było szlifowanie nadkoli tylnych, wyciąganie progu, wypychanie wgniotka w tylnym błotniku, no i położyłem kolejną warstwę podkładu na zderzaku, błotniku P/P i na blasze pod tylnym zderzakiem. Ta ostatnia blacha okazała się problemowa bo wczoraj jak ją malowałem to nie zauważyłem, że ktoś kiedyś pomazał ją na rogu jakąś dziwną farbą, no i mi się podkład zważył (na szczęście podkład a nie lakier), ale tylko w tym jednym punkcie, także nitro w ruch i szlifowanie do gołej blachy papierkiem 80 - tką i sikanie podkładem, teraz wszystkie elementy ładnie wyglądają. Schną sobie i czekają na matowanie i malowanie akrylem LB9A i wyprawki. Wylałem wodę i olej z kompresora, a jutro pozostanie zlanie podłogi wodą i jazda.
Przy autobusach nie było za dużo do roboty, o 10:30 miałem poprawkę wczorajszego iveco, dostałem w sklepie zestaw gumek do zacisku, pobawiłem się trochę w rzeźbienie rowków do manczet i osłon tłoczków, złożyłem i pozornie było ok, kierowca pojechał na linie ale jeszcze narzekał na smród spalonych klocków ale zobaczymy w poniedziałek, może się wszystko ułoży, a jak nie to jeszcze wszystko znów poczyszcze, ale jeśli to nie pomoże to chyba zostanie kupić zacisk. Po iveco w sumie był spokój oprócz paru żaróweczek w sumie nic konkretnego, ale to dobrze przynajmniej wszystko jeździ, zarabia na siebie, na nas i wozi bezpiecznie ludzi.

czwartek, 14 czerwca 2012

Dzisiejszy dzień zaczął się dla mnie... mokro, od nocy lał deszcz i jak zawsze w takiej sytuacji zalało nam odrobinę podłogę na warsztacie i kanał na wysokości ok. 40 cm, wymieniliśmy poduszkę w Setrze, klocki w iveco parę żaróweczek a potem ciąg dalszy walki z polówką, tym razem matowanie pasa pod zderzakiem i malowanie podkładem, oraz szlifowanie i malowanie podkładem zderzaka przedniego, kolega mi troche pomógł więc postawiłem 0,2 wódki i po piwie :)
Wracając do klocków w iveco mieliśmy to zrobic szybko i jak historia pokazuje co nagle to po diable no i w przyszłości podejrzewam że już nikt nie będzie mnie poganiał i nade mną stał, bo dzis podczas wciskania tłoczków w jednym z kól wyczułem że ciężko wcisnąć, ale kierowca miał jechać i pojechał ale nie daleko bo mu blokowało koło i miał problemy z rozpędzaniem, o ściąganiu na lewo i o fioletowej od gorąca tarczy nie wspominając, wrócił wywaliłem uszkodzoną gumę tłoczka zamowilismy zestaw naprawczy i w poniedziałem poprawka, a na razie jezdzi bez gumy ale nie mozna tak za długo. I to tyle wróciłem do domu autobusem ale ciesze sie że już niedługo odzyskam moje Audi :)

środa, 13 czerwca 2012

Dzisiaj w pracy od samego rana dostałem zajawki na posprzątanie kanału na warsztacie, a że nachodzi do niego woda gruntowa, to musieliśmy sobie parę miesięcy temu położyć na podłodze palety drewniane, żeby nie mieć w butach wody. Ogólnie to mamy wkopaną beczkę 200 l. w kanale, ale cała woda z kanału do niej nie nachodzi, bo ten kanał budował "geniusz" który zrobił skos w drugą stronę no i dopóki nie mielismy palet na podłodze to woda była czysta, a jak je położylismy to juz nie musieliśmy zgarniac wody z podłogi do tej beczki ale woda przez pare miesięcy stała w miejscu i jak wyjąłem palety to pływało w niej dosłownie wszystko, łącznie ze skaczącymi żabkami, a smród jak w jakimś maksymalnie brudnym jeziorze, albo na bagnach, no ale dalismy radę, posprzątaliśmy, naprawiłem palety, pompę i git. Przez resztę dnia w sumie spokojnie, powymieniałem parę żarówek, poduszkę w solarisie i coś tam jeszcze, parę pierdołek, pomalowałem podkładem błotnik do polówki mojego ojca i do chaty.

wtorek, 12 czerwca 2012

AUTOBUSY

Witam wszystkich. Na początek przedstawię się. Mam na imię Artur, jestem z pod Poznańskiej miejscowości, niedaleko fabryki Solarisa. Mieszkam w blokowisku już od 92 roku. Od 97 r. do 2003 uczyłem się zawodu elektromechanika pojazdów samochodowych. Moją pierwszą przygodę z wehikułami pod tytułem "autobus" rozpocząłem w 2003 r. niedaleko mojego miejsca zamieszkania (1,5 km). Ciężko było uczyć się praktycznie wszystkiego od zera, ale co nieco nauczyłem się w zawodówce więc brakowało mi po prostu praktyki i doświadczenia; mało tego miałem tam starszego kolegę Macieja który bezceremonialnie chciał sie mnie pozbyć bo wyczuł że będzie miał kiedyś konkurencję. Na szczęście znaleźli się też ludzie którzy stanęli w mojej obronie i jakoś to poszło. Obecnie młodzi ludzie po szkole narzekają że zarabiają np. 1300 zł na rękę, a ja pierwsze wypłaty miałem 670 zł na rękę, ale wraz z upływem czasu warunki sie polepszały, miałem tez plan żeby zostać w tej firmie diagnostą na stacji kontroli pojazdów, bo była taka opcja, chodziłem nawet na kurs i próbowałem zdać egzamin, który okazał się dla mnie za trudny (wtajemniczeni wiedzą dlaczego), no a poza tym egzaminy zbiegły się w czasie z planowanym wyjazdem do pracy w Anglii. Oczywiście wybrałem życie na emigracji gdzie pracowałem po kolei na dwóch warsztatach, bo tam miało być zajefajnie, oczywiście ten kto tam był zgodzi się ze mna że jeśli trafi się dobrą fuchę to tylko żyć, nie umierać, ale ja oczywiście źle trafiłem i dostałem twardą szkołę życia, włączając w to jedną bójkę i pobyt w areszcie angielskim (zostałem uniewinniony). Wróciłem do kraju w 2009 roku w czerwcu. Dwa dni przed powrotem wyszedłem ze szpitala angielskiego po 3-tygodniowym pobycie z powodu migotania przedsionków serca i wynikłych z tego komplikacji. Jak już wspomniałem wracałem praktycznie po wyjściu ze szpitala i to samochodem (1600 km) a lekarze zabronili mi w ogóle jazdy przez kilka tygodni, ale powiedziałem sobie co mi tam, raz się żyje, spakowałem dobytek 1,5 roczny i do Polski. Chyba z 24 godziny jechałem ale dałem radę, tylko często robiłem postoje najwięcej w Niemczech bo tamtejsze autostrady ciągną się w nieskończoność. No i pomijając szczegóły troche wyzdrowiałem i teraz obecnie pracuje znów przy autobusach i już zbliża się trzeci rok mojej męki. Ogólnie nie lubię tej pracy bo w zimie mam zimno na warsztacie a latem jest całkiem dobrze bo chłodno szczególnie w kanale, ale zimą jest masakra bo nie mamy ogrzewania i na dodatek do kanału naprawczego nachodzą wody gruntowe (budował go debil) które zamarzają, ponadto nie mamy ciepłej wody w zimie bo nie ma bojlera i nigdy nie było, jest tylko zajechany chiński ogrzewacz przepływowy o zbyt małej wydajności. To jeśli chodzi o warunki pracy a jest jeszcze atmosfera w pracy, gdzie po prostu nikogo nie lubię oprócz chłopaka mojej siory z któym pracuję i kumpla z warsztatu. Mamy nad sobą bezpośrednio kierowniczkę oraz dyspozytora (on i ona to para). Kierowniczka w porządku młoda dziewczyna, taka do rany przyłóż, ale dyspozytor po prostu kawał chu... Trudno pracować z takim gościem bo to nie potrzebny stres. Oczywiście on z nami nie ma lekko bo żaden z nas nie jest łochem ani jeleniem, on nam coś tam próbuje udowodnić ale sam nie do końca wie co? a my robimy swoje i sie nie przejmujemy. Ostatnio gdzieś miesiąc temu zdałem w końcu egzamin na diagnostę o którym wspomniałem wcześniej i juz nawet dostałem dwie propozycje pracy, byłem na jednej rozmowie, a na drugą nie poszedłem wcale bo obydwie stacje diagnostyczne mieściły się na drugim końcu miasta więc powiedziałem sobie nieeee, poczekam aż zwolni sie miejsce gdzieś bliżej. Zobaczymy co się przyczyni do mojego odejścia - mój poziom wkur.... na współpracowników czy warunki pracy, Mam nadzieję że jednak wytrzymam jeszcze i znajde sobie naprawdę dobra pracę inną niż dotychczasowe. A tym czasem postaram się opisywać moje życie dzień po dniu i byc może komuś przyda się moje doświadczenie w naprawie samochodów. Pozdrawiam i zapraszam na bloga.