środa, 8 sierpnia 2012

Another day in paradise

W sumie praca na dobre na dzis zaczęła się przed godz. 9:00, sie nalatałem od auta do warsztatu, a okazało sie że tylko kabelek był przegnity, skonczylem to iveco o godz 16:00, w miedzyczasie robiłem inne pierdoły ale to mi dało do myślenia, kiedyś juz robiłem tą kapenę, zaczęło się od zanikającego światła pozycyjnego tył prawy, wtedy czyli 2 miesiące tamu wziąłem po prostu zasilanie z innego źródła ale teraz dyspozytorowi się zachciało żeby zgasnęła żółta kontroka sygnalizacji przepalenia żarówek świateł pozycyjnych, no i ch... ale przynajmniej Arni znowu udowodnił że nie jest karmiony glapami. Najpierw rozprułem wiążkę kabli z tyłu auta ale tam nic nie było widać, więc sobie myśle - legnę się pod spodem z przodu auta i poszukam prądu, no i pierwszy kabelek poszarpnąłem żółty z numerkiem 2233 i jakoś tak dziwnie łatwo ustąpił pod moim naciskiem, bingo kurna chata :D mam cie ty gnoju, kabelek zgnił w środku wiązki i to jeszcze w ramie.
Więcej nie pisze bo mi się nie chce i muszę iść spać :p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz