wtorek, 9 października 2012

MAN, MAN, Mercedes i ... rower

Od rana dostaliśmy telefon od dyspozytora, że w przegubowcu pogasły światła i nagrzewnice, więc szybko sie przebraliśmy i jazda na pętlę na Sobieskiego, przyjechaliśmy, wszedłem do auta, zgasiłem silnik i od razu wszystko na desce rozdzielczej pogasło, od razu wiedziałem co jest grane, wystarczyło wdusić bezpiecznik ukryty obok akumulatorów, kumplom opadły szczęki jak to zobaczyli :), a ja wiedziałem o tym bezpieczniczku bo tydzien wczesniej zrobiłem niechcący zwarę i mi wyskoczył.
W krótkim MAN-ie założyłem dziś brzęczyk przystanka na żądanie, znalazlem go na warsztacie w moich zapasach, odszukałem w autobusie kabelki które są odpowiedzialne za jego działanie i działa, teraz pasażer dusi na guzik przy drzwiach lub na poręczy siedzenia i zapala sie światełko i brzęczy brzęczyk sygnalizując kierowcy że "stonka" chce wysiąść.
W Mercedesie O405 z doskoku podłączałem piec Eberspaecher Hydronic 30, ostatnio założyłem go, podłączyłem paliwo, a dzis tylko kabelki zostały, ale i tak nie skończyłem bo mi znikły prądy, jeden plus i obydwa sterowania klawiszami czyli sygnały załączające piec i pompę, więc jutro ciąg dalszy.
Za to w Van Hoolu poniosłem troche siedzenie kierowcy, bo go tyłek bolał od jazdy po dziurach :D
Mój rower, którym jeżdżę w pracy po placu miał luźną kierownicę, jezdzilem tak pare miesiecy ale dzis nadeszła jego pora, miałem troche wolnego czasu i wyregulowałem kierę. Ponadto mam z tyłu łysą oponę, tak łysą że już szmaty wychodzą na wierzch, ale powietrze trzyma, jak sie rozszczelni to skocze na złomowisko i wychacze jakąś oponkę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz