niedziela, 15 lipca 2012
Nad jeziorem
No i zachciało nam się wyjazdu nad jeziorko. Najpierw pojechaliśmy nad jez. Kowalskie ale chłopak siory zapomniał o tym że to jest nieoficjalna plaża nudystów. Zobaczyliśmy tylko gołą dupę jakiegoś starego faceta i w tył zwrot. Staliśmy tak z 10 minut na rozdrożu i zastanawialiśmy się co teraz; stwierdziliśmy że nie będziemy czekać aż ONI pójdą sobie, tylko pojechaliśmy gdzie indziej, no i w sumie dobrze było w piątek, z tym że w nocy się nie wyspałem bo nie w swoim łóżku no i do tego powietrze schodziło z materaca, ale sobota to już inna bajka, nie miałem co robić bo nie umiem pływać, nie lubie łowić, jedynie lubię palić ognisko więc tym się zająłem, przy okazji zrobiłem na obiadek piersi z kurczaka na grillu, a potem znów nuuudy bo mi się dreno skończyło a w lesie same mokre gałęzie, gdybym miał siekierę to miałbym co robić bo nieopodal naszej miejscówki leżał zajebisty kawał drzewa ale trzeba by go porąbać na mniejsze. Więc położyłem się na moim dziurawym materacu i tak z godzinka zleciała ale nie mogło być za długo spokojnie, bo siora i jej chop stwierdzili że jadą do sklepu polonezem, chłopak kręci rozrusznikiem silnik kręci, kręci i nic. Po moich oględzinach okazało się że cewka zapłonowa padła. To nie był jednak powód naszego wcześniejszego powrotu, bo miał miejsce jeszcze jeden niefajny incydent, o którym jednak wam nie wspomnę bo to prywatny temat. Na następny dzień pojechaliśmy spowrotem nad jezioro po poldżera, podmieniłem cewkę na sprawną, ale długo nie pochodziła, po kilometrze ch... ją strzelił, no więc w tył zwrot i do murowanej gośliny po caddyego i linkę holowniczą, godzinę czasu go holowaliśmy ale poszło sprawnie i bez przebojów, stoi sobie biedaczyna pod warsztatem a my w poniedziałek do pracy bujniemy się Audi A4 :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz